– Amelka czuła się przy mnie bardzo bezpiecznie. Mówiła do mnie tato – przekonywał w sądzie Paweł G., oskarżony o okrutne znęcanie się nad dwuletnią córką swojej partnerki. Miał bić dziewczynkę i przypalać ją papierosem.
Wraz Pawłem G. na ławie oskarżonych w Sądzie Rejonowym Lublin - Zachód zasiadła 22-letnia Klaudia O. – matka dziewczynki. Odpowiada za znęcanie się nad córką. Miała zaniedbywać Amelię i tolerować skandaliczne zachowania partnera. 26-latkowi zarzucono znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. Oboje nie przyznali się do tych zarzutów.
– Nigdy nie uderzyłem Amelki. Mogły być jakieś zaniedbania, ale nie było przemocy – zapewnił w sądzie Paweł G.
Mężczyzna poznał Klaudię jesienią ubiegłego roku. Parę miesięcy później zamieszkali razem w jego mieszkaniu przy ul. Gęsiej w Lublinie. W kwietniu tego roku zostali zatrzymani przez policję. Po interwencji opieki społecznej okazało się, że córka Klaudii miała na ciele liczne obrażenia. Zdaniem lekarzy, świadczyły one o długotrwałym stosowaniu przemocy. Dziecko miało być m.in. bite tępym narzędziem, targane za uszy i przypalane. Dziewczynka została odebrana matce, która trafiła pod dozór policji. Paweł G. do tej pory przebywa w areszcie.
Obrońca mężczyzny wnosił o wyłączenie jawności procesu. Tłumaczył, że z powodu nagłośnienia sprawy, jego klient został rozpoznany, co bardzo mu zaszkodziło. Miał również zostać pobity w areszcie.
– Zarzuty są pozbawione logiki. Bardzo ucierpieliśmy na rozgłosie wokół tej sprawy – przyznał Paweł G.
Prokurator nie zgodziła się ze stanowiskiem obrony. Sąd zgodził się więc na jawny proces. Z wyjaśnień 26-latka wynika, że miał doskonały kontakt z córką swojej partnerki. Obrażenia u dziecka miały powstać w wyniku nieszczęśliwych wypadków. Dziecko wyjątkowo często przewracało się, robiąc sobie krzywdę.
– Nawet na prostej drodze potrafiła się przewrócić – tłumaczył 26-latek.
Amelia miała wypaść z zaparkowanego samochodu i spaść ze schodów. Oparzenia na stopie to zdaniem Pawła G. skutek kontaktu detergentem. 26-latek miał również przypadkowo nadepnąć jej na stopę. – Zdarzało nam się ostrzegawcze pociągnięcie za ucho – dodał Paweł G. – Czasami dostała klapsa. To była metoda dyscyplinująca. Amelka często wpadała w histerię. Był krzyk, płacz, tupanie i rzucanie przedmiotami.
Klaudia O. podczas przesłuchania w prokuraturze przyznała się tylko do zaniedbywania higieny córki. Obciążała jednocześnie swojego partnera. – Paweł ma wybuchowy charakter. Mówił, że zrąbałam dziecku dwa lata, bo niczego je nie nauczyłam. Dwa razy w tygodniu zamykał Amelię w pokoju. Raz był miły, a raz agresywny – wyjaśniała Klaudia O. – Chodził do psychiatry, który przepisał mu leki.
Podczas rozprawy kobieta wycofała się z tych słów. Twierdziła, że zeznawała pod presją przesłuchującej ją prokurator. – Pomówiłam Pawła, bo bałam się odpowiedzialności – skwitowała Klaudia O.
Sprawa wróci na wokandę we wrześniu. Pawłowi G. grozi do 10 lat więzienia. Jego partnerka musi się liczyć z karą do 5 lat pozbawienia wolności. Jak informują śledczy, córka Klaudii O. trafiła pod opiekę biologicznego ojca.